Neofici są najgorliwsi. Wiem o tym, ale tego nie lubię. Jeden z nich ostatnio przepełnił czarę. To, co wyprawia na swym blogu europoseł PiS Janusz Wojciechowski, godne jest tylko jednego określenia, o którym później.
Notki Wojciechowskiego kapią patosem. Roi się w nich od wielkich słów, kwantyfikatorów, wreszcie — epitetów pod adresem inaczej myślących. W najnowszym wpisie, noszącym tytuł, którego nie powstydziłby się żaden z narodowych wieszczy, pan europoseł wyraża nadzieję, że i do Warszawy zawita huragan Sandy, by po udowodnieniu prawdy smoleńskiej zmieść “strażników, żyrantów i popleczników kłamstwa”.
“Rząd sprzedał rolników”. “Pan jest gamoń” (do Tuska). “Prokuratura na rosyjskich posyłkach”. “Rzucę szablę, jak Zagłoba, i zawołam: zdrajcy, zdrajcy, po trzykroć zdrajcy!”. “Na szczęście Polacy już się budzą” — to wszystko cytaty z bloga Wojciechowskiego z ostatniego tylko tygodnia. Zaprawdę wielkim musi być on patriotą i bohaterem, który własne zdrowie i życie Rzeczypospolitej ofiarował, skoro do Zagłoby się porównuje, innym zaś najcięższe łatki przykleja.
Gdy Janusz Włosik, Grzegorz Przemyk, Zbigniew Simoniuk ginęli w stanie wojennym z rąk komunistów, Janusz Wojciechowski nie zarzucał tym ostatnim, że są “na ruskie posyłki”. Nie oskarżał ich o zdradę. Nie krytykował władz, bo był ich częścią. Orzekał jako sędzia w komunistycznym sądzie. Gdy MSW PRL zamordowało ks. Popiełuszkę, Janusz Wojciechowski wstępował właśnie do ZSL, partyjki satelickiej wobec komunistów. Zapewne w imię przekonań i chęci obrony rolników, a nie dla umocnienia kariery w PRL-owskim sądownictwie, choć już rok później awansował z sądu rejonowego do wojewódzkiego....
b.leski.pl/index.php/2012/11/05/1673/"
Szkoda że w PRL i stanie wojennym towarzyszu Wojciechowski, sługusie Jaruzela nie byłeś taki przyzwoity. Odwaga staniała, rozum i przyzwoitość podrożała.
Mądry zrozumie, a głupiemu i tak nie wytłumaczysz